Zawsze
należałam do osób, którym trudno podjąć znaczące zmiany.
Potrafiłam podać argumenty na ten poczet, jednak tchórzostwo w komitywie z strefą komfortu wygrywało,
W ostatnim czasie,
magicznego przeistoczenia się z kobiety-singielki do kobiety-żony,
poczułam siłę, której przez 30 lat mi brakowało. Wraz z moim
osobistym JUŻ mężem postanowiliśmy emigrować. Nasza emigracja ma
wiele imion (o jednych powodach mogę pisać tutaj o innych jeszcze
nie ) Nie posiada jednak żalu, tak mocno kreowanego przez media.
Nie wyjechaliśmy za 'chlebem' (SUSHI - SRUSZI i te sprawy, hihi)
Radziliśmy sobie w Polsce.
Radziliśmy sobie w Polsce.
Należymy do osób wielce ciekawskich. Nasze
narzeczeństwo obfitowało w podróże, dzięki czemu staliśmy się
bardziej dociekliwi. Rozbudziliśmy pragnienia: pewnego
dnia osiedlić się w miejscu gdzie widoki będą zapierać dech w
piersi: Nowa Zelandia, Islandia, Irlandia, Australii, Kanada?
Nie
chcieliśmy być gołosłowni.
Jako, że mój
osobisty JUŻ mąż, spędził sześć lat w Anglii, w malowniczym
miasteczku nad morzem w Angli, podsycał opowieściami i zdjęciami
moją chęć poznania.
I STAŁO SIĘ.
Czy było trudno
podjąć mi decyzję,
zostawić wszystko i wszystkich,
rzucić pracę, którą wykonywałam od kilku dobrych lat, pracę, która
utrzymywała w
doskonałej formie moje
życie singielki i w końcu pracę, która była moim hobby od
dzieciństwa?
Łatwiej, niż
mogłam sobie to wyobrazić.
Z moją emigracją było podobnie. Rzycilismy z mężem prace w PL, żeby....? Poznawać świat, zdobywać doświadczenie.
OdpowiedzUsuńŻółwik:)
UsuńKiedyś bym chciała gdzieś wyemigrować, nie zastanawiałabym się nad tym nawet chwili. :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo bym chciała wyjechać do Niemiec, zwłaszcza do Dortmundu. Ciągnie mnie tam taaaak strasznie!! :D Ale Anglią też nie pogardzę, chociaż wolałabym cieplejsze kraje. Deszcz i zimno to moi wrogowie nr 1 ;)
OdpowiedzUsuńmyheart-mymusic.blogspot.com
Uwielbiam podróżować i nie przywiązuję się do miejsc, dlatego z chęcią bym pomieszkała wszędzie i pewnie jak będę miała okazję to zmienię kraj zamieszkania :)
OdpowiedzUsuńNorwegia osobiście mi się marzy. W Anglii byłam, ale zdecydowanie to nie jest mój kraj. Nie czuję się tam... A może to sprawa tego, że tak naprawdę byłam w wielkim mieście, które było paskudne i nic się nie układało? :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie.... Ja jestem osobą,której podejmowanie trudnych decyzji idzie strasznie opornie,.. A chciałabym z Polski wyjechać, najchętniej do Berlina, choć Londynem też bym wcale nie pogardziła. Nie wiem, może w końcu zbiorę się na odwagę, Tobie jej gratuluję.
OdpowiedzUsuńJa roznie podchodze do tego typu spraw, ogolnie to jestem szybka wpodejmowaniu decyzji u mnie liczy sie chwila , jaky propozycja padła w dobrym momencie, to 5 minut i pakuję walizki...super za odwage, swietnie ze Wam dobrze tam jest, brawo i zapraszam do mnie czasem
OdpowiedzUsuńCoś o czym marzę...La Rochelle...Helsinki...
OdpowiedzUsuńNo cóż zrobisz jak uważasz.Taką decyzję warto przemyśleć.
I mnie chodzi taki pomysł po głowie... Tyle, że u mnie z takiej racji, że nie mogę znaleźć pracy. Zobaczymy co będzie w tym roku. Jak nie znajdę, to pewnie też wyjedziemy po ślubie...
OdpowiedzUsuńMarzą mi się podróże te dalekie właśnie.
OdpowiedzUsuńRozmawiałam ostatnio z Mężem na ten temat, że może spróbowalibyśmy swoich sił gdzieś indziej...
Mimo chęci i ciekawości stwierdziliśmy, że ani ja, ani On nie jesteśmy gotowi na emigrację, zbyt wiele rzeczy i osób trzyma nas tu na miejscu.
Chociaż kto wie, może kiedyś :)
Ludzie zostawiają dorobki całego życia i stawiają wszystko na jedną kartę :)
Wychodzę z założenia: "nigdy nie mów nigdy" :)
Ściskam :)
O wlasnie dlatego ja zrobilam to samo;) Jestem w kraju w ktorym chcialam byc zawsze, czy na stale to sie jeszcze okaze;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, kim będzie mój przyszły partner, a co dopiero mąż, ale mam nadzieję, że uda nam się wspólnie zwiedzić wiele miejsc, bo będąc samemu trudniej się za to zabrać.
OdpowiedzUsuńDlatego zazdroszczę Ci trochę. Korzystaj z okazji i dziel się swoimi wrażeniami! Chętnie przeczytam! :D
Ja raczej jestem z tych, którzy muszą mieć bliskich przy sobie, ciężko byłoby mi ruszyć się do innego miasta, a co innego kraju. Ale nie wiem co tam życie mi szykuje :)
OdpowiedzUsuńpodróżowanie, odkrywanie nowych miejsc to wir, który wciąga, nakręca. Przeprowadzka do innego kraju to już co innego, ekscytacja mieszała się u mnie ze strachem. Jak u małej dziewczynki, chciałabym a boję się ;) Mam przy sobie najbliższych, to najważniejsze, inaczej zwariowałabym. Jednak nie umiem żyć bez moich przyjaciół, więc raz na dwa miesiące spędzam z nimi kilka dni, ani skyp, ani maile tego nie zastąpią :))
OdpowiedzUsuńjestem zdania, że miejsce człowieka jest na całym świecie, na pewno nie w jednym państwie.
OdpowiedzUsuńPięknie napisane.
UsuńBardzo podoba mi się takie stwierdzenie ;)
Usuńpowodzenia :)
OdpowiedzUsuńGratuluję odważnej decyzji :) Zapewniam Cię, że prędzej czy później wszystko będzie dobrze, przyzwyczaisz się do całkiem nowego trybu życia. Z doświadczenia wiem, że człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego po pewnym czasie. Będzie Wam łatwiej, bo Twój mąż zna angielski i angielski styl życia.
OdpowiedzUsuńTrzymam za Was kciuki :)
Życzę Ci, aby się wszystko udało po Waszej myśli, bo to w końcu ważne. :)
OdpowiedzUsuńNa tą chwilę nie myślę o wyjeździe z kraju. Życzę wszystkiego dobrego ;)
OdpowiedzUsuńGdybym miała możliwość wyjechania - wyjechałabym. Jednak od życia chce się czegoś więcej niż najniższej krajowej, zwłaszcza jeżeli jest się po studiach ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia !
Gdybym, miała odwagę to pewnie też spakowałabym manatki swoje, dziecka i męza tylko, że z dzieckiem 5 letnim nie jest juz tak łatwo wyjechac zmienic mu całe ototczenie...no chyba, ze sie myle :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWlasnie wczoraj rozmawialam z kobieta, ktorej maz byl w UK juz kilka miesiecy a ona powiedziala swojej 6 letniej coreczce, ze jada na wakacje odwiedzic tate ;) a zostaly 10 lat. Corka ma teraz 16 lat i ma sie bardzo dobrze :)
UsuńBudzenie się w miejscu, gdzie po wyjrzeniu przez okno zapiera Ci dech w piersiach - to jest o wiele bardziej warte, niż całkiem satysfakcjonująca praca i życie w strefie komfortu.
OdpowiedzUsuńno cóż ja mimo, że marnie zarabiam i właściwie nie lubię swojej pracy to jednak bardzo jestem przywiązany do Polski a tak naprawdę do rodziny, miejsca zamieszkania, pracowałem za granicą za lepsze pieniądze ale wolałem wrócić, no cóż co kto woli, jeden lubi podróżować po świecie a ja nie, mam nadzieję, że nie będziesz musiała żałować swojej decyzji
OdpowiedzUsuńObserwacja za obserwacje ? Zacznij kochana a zrewanżuje się ! Świetny blog będę częściej tu zaglądać :)
OdpowiedzUsuńW przyszłości bardzo chciałabym się gdzieś przeprowadzić. Najlepiej do USA, choć to tylko moje nierealne marzenia :)
OdpowiedzUsuńJa nie jestem przywiązana do Polski, ale bardzo jestem przywiązana do swojego miasta, nie wiem, czy bym pojechała gdzieś na stałe, chociaż mój mężczyzna ciągle o tym napomina, bo sam jest Amerykaninem. Jak na razie zgadzam się na maksymalnie miesięczne podróże gdzieś :D
OdpowiedzUsuńMimo, że Polski się nie wstydzę, to jednak chciałabym jeździć. Może nie w celu osiedlenia się w innym miejscu, ale dla samego podróżowania. Gratuluję decyzji i życzę wszystkiego dobrego!!
OdpowiedzUsuńJa z podjęciem poważnych decyzji mam ogromny problem. Gratuluję odważnej decyzji ;-) i życzę wszystkiego co najlepsze!
OdpowiedzUsuńUwielbiam podróże i chętnie zwiedziłabym wszystkie miejsca przez Ciebie wymienione. Zazdroszczę malowniczych widoków zielonej Anglii :)
OdpowiedzUsuńGrunt, że decyzja podjęta :) Życzę Ci powodzenia i trzymam kciuki :) Podoba mi się Twój blog ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa na pewno chciałabym zwiedzić jak najwięcej, pewnie emigracji bym się obawiała, ale w końcu do odważnych świat należy! ;)
OdpowiedzUsuńJa rozważam emigrację do innego kraju jeszcze w tym roku, ale wszystko się okaże, chwilowo to tylko rozmyślenia.
OdpowiedzUsuńTakie wyjazdy są trudne. My z mężem też zastanawiamy się nad wyjazdem. Tylko, że naszym powodem jest trudność znalezienia pracy w Polsce. Mamy już dość pracowania ciągle tylko na umowach śmieciowych.
OdpowiedzUsuńMoże znudził Ci się też ta praca. Bo nawet najukochańsza praca potrafi po latach zbrzydnąć. Wtedy fajnie coś zmienić.
OdpowiedzUsuńMogłabym mieszkać w miejscu, gdzie temperatura caly czas jest powyzej 20 stopni, caly czas świeci słońce, a pada tylko w nocy, mieć z okna zapierające dech w piersi widoki zieleni i gór na szczytach ośnieżonych...
OdpowiedzUsuńfakt , ze decyzja o emigraci nie nalezy do tych gatunkowo lekkich .Taka rowniez i my przed laty mielismy podjac no i podjelismy bez ogladania sie za siebie.Nawet nie wiadomo kiedy przelecialo prawie 20 lat ...
OdpowiedzUsuńciężka sprawa....ale takie zmiany są czasem potrzebne :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam, ja nie mam w sobie tyle odwagi :D Ale jak będzie trzeba spakujemy manele i pojedziemy :D
OdpowiedzUsuń