niedziela, 6 grudnia 2015

MIKOŁAJKI Z BAJKI

Pamiętam doskonale swój pierwszy list do Św. Mikołaja. Poprosiłam w nim o domek dla mojej lalki Barbie... i Kena. Prezentu szukałam po całym domu z ogromnym napięciem, a kiedy znalazłam to o co prosiłam, z radości aż skakałam pod sufit. Pamiętam też kiedy zaczęłam kojarzyć kto jest 🎅 Zawsze noc z 5 na 6 grudnia spałyśmy z siostrą snem twardym. Kiedy rodzice wychodzili z Naszego pokoju (wcześniej chowając podarunki w trudnych do odnalezienia miejscach, of course) my cichuteńko wstawałyśmy i wyciągałyśmy przepełnione prezentami torby. TO BYŁA EKSCYTACJA !!! 
Potem przyszedł na świat mój brat, niedługo bliźniacy, wtedy odnalazłam podobną radość ale w dawaniu i podglądaniu dawki niesamowitych emocji. Dużo młodsi bracia tak mocno się ekscytowali, iż ogrom tejże ekstazy udzielał się całej rodzince. Tato był znany z tego, że podrzucał prezenty nawet kilka dni wcześniej, gdyż nie mógł się doczekać szczęścia malowanego na twarzyczkach jego synów, hihi I w końcu przyszedł czas na obdarowywanie się prezentami wspólnie, bez "realnego" udziału Mikołaja, ale już pod choinką. 
Nadal pozostało rozradowanie przy rozpakowywaniu i przy podglądaniu reakcji członków rodziny (mimo iż "listy były pisane do każdego członka rodziny) 
Potem poznałam Sebastiana i jego prezent wszedł ma inny poziom emocji. Zapytał z przejęciem, czy zostanę jego żoną, aaaaa! Zanim odpowiedziałam, zdążyłam nacieszyć się wzruszeniem i napięciem rodziny.TAK, odpowiedziałam i takim oto sposobem po 2 latach, w 2015 roku, dostaliśmy z mężem prezent (wcześniejszy, bo wrześniowy) LILY, najsłodsza istotę w całym Naszym świecie. Córeczka każdy dzień barwi tysiącem czułości ❤❤❤
Już nie mogę się doczekać kiedy zaczniemy opowiadać jej o Mikołaju, o tym jak cudowną ma moc sprawczą. 

WYSTARCZY UWIERZYĆ, w Niego i jego pomocników...
 

sobota, 5 grudnia 2015

DZIEŃ DOBRY! WRACAM !

Nie wiem od czego zacząć… tak długo mnie tu nie było. 
Łapię za laptopa w czasie drzemki córeczki i znowu szarpią mną emocje – EMOCJE PRZEPEŁNIONE MIŁOŚCIĄ DO PISANIA. No dobrze, przyznaje się, co zdanie spoglądam do łóżeczka, by sprawdzić czy nie przyśniło mnie się to wszystko...
Otóż, moi kochani...(czy ja słyszę fanfary? hihi)
Jestem MAMĄ ( jak dumnie to brzmi, prawda?) najcudowniejszej istoty na całym świecie, dwumiesięcznej córeczki, Lily.
Ostatnio wróciłam do swojego bloga "jedyna-singielka-w-miescie" i nie mogę nadal uwierzyć, że TAK DUŻO się zmieniło. Czytam i zdaję sobie sprawę jak DŁUGĄ I ŚLAMAZARNĄ drogę przeszłam by znaleźć się w tym wyczekiwanym, tak bardzo upragnionym,  IDEALNYM momencie życia.
Mam blisko siebie cudownego męża, Calineczkę i ogrom miłości jaki płynie z Naszej trzyosobowej rodzinki. Nie zamieniłabym tego Z A  N I C  W  Ś W I E C I E!
EMIGRACJA TYLKO KAŻE MI MYŚLEĆ, IŻ JESTEM: JEDYNĄ - ŻONĄ - W - MIEŚCIE... nie zaaklimatyzowałam się bowiem jeszcze.
DZIEŃ DOBRY BARDZO !!! 

W R A C A M !  
Z A Z N A C Z A M  wszem i wobec, iż nadal lubię Seks, tylko nie mam czasu na niego, aaaaaaaaaa!  
Oczywiście mam na myśli serial: "Seks w wielkim mieście", hihi. 
Przecinam wstęgę i witam w moim świecie, świecie odnajdywania się w nowych rolach życiowych: żony, matki i emigrantki. 
Ps. W czasie tej przerwy udzielałam się na instagramie. Zapraszam zatem: _lilove_